17 kwi 2016

0.4 No secret!

#4Lottie

- O masakra! Przestańcie zachowywać się jak dzieci i dajcie sobie dzisiaj spokój. - mruknęłam do nich, po pijaku.
- To ty zachowujesz się jak dzieciak. Całujesz pierwszego lepszego! - wydarł się na mnie brat, kiedy dalej patrzył się na rozbawionego Jace'a.
- Pierwszego lepszego!? - tym razem porządnie się wściekłam i zaczęłam zniecierpliwienie wymachiwać szpilkami w mojej ręce - Spotkałam go już!
- Co!? - i dopiero w tym momencie odwrócił się do mnie, a jego mina zrzedła. Wydawał się przygnębiony, a mnie przy tej całej sytuacji zachciało się płakać. Nienawidzę kiedy ktoś krzyczy.
Nagle na horyzoncie zauważyłam Klaus'a. Był z całej bandy brata, jednym z najlepszych przyjaciół. Spojrzał na zaistniałą scenę i nałożył mi swoją marynarkę, jak dżentelmen. Objął mnie ramieniem i bez słowa opuścił dwójkę, ponownie kłócących się chłopaków.
- Jak się czujesz? - zapytał mnie po dłuższej chwili mężczyzna.
- Jak wyprana z emocji. - odpowiedziałam i założyłam buty.
Kiedy weszliśmy do środka willi, wszyscy tańczyli lub ubijali interesy. Barman przechadzał się tam i z powrotem, więc korzystając z okazji wzięłam z jego tacy, tym razem, martini. Upiłam jedynie łyka, kiedy przyjaciel odebrał mi alkohol.
- Wystarczy ci dzisiaj. Przesadzasz. - powiedział i sam zaczął pić mojego drinka, na którego właśnie miałam ochotę.
- Jasne. Pamiętaj, że prowadzisz.
- Zapomniałaś czegoś bardzo istotnego. - opowiedział i popatrzyła na mnie tym swoim ironicznym wzrokiem. Podniosłam jedną brew do góry - Że jestem złym chłopcem.
- Wiesz co? Przyznajcie mi to w końcu! Kim wy jesteście? Cały czas się spotykacie, zamykacie czasem na górze i wszędzie macie gdzieś swoich ludzi! - burknęłam wściekła, wszystko doprowadzało mnie powoli do szału.
- To nie jest ten czas na rozmowę. - mruknął chłopak, zdecydowanie pogorszając mi humor tym.
- Spoko, niech nie będzie. - powiedziałam i oddałam mu marynarkę, którą ciągle miałam na sobie.
- Co ty robisz? - zapytał mnie zdziwiony moimi wyczynami.
- Nie widzisz? Wychodzę od ludzi, którzy mają przede mną tajemnice. Nie ufają mi na tyle, żeby mi powiedzieć. - uśmiechnęłam się do niego z ociekającą ironią.
- Nie chcemy ci mówić, bo nie chcemy żeby coś ci się stało!
- Masz świadomość, że jeżeli będzie mi coś zagrażać i ja nie będę wiedziała, to łatwo poddam się tej pułapce? - zapytałam go i nie czekając na odpowiedź, opuściłam salę, po czym cały budynek.
Był nawet ciepły wieczór, gwiazdy świeciły jasno. A księżyc pozawalał zostawiać czarne cienie naszych ciał. Na drogach było spokojnie, żadnych aut, plączących się napalonych facetów i słychać było jedynie miauczenie kotów lub szczekanie psów. Po chwili słyszałam charakterystyczny dźwięk motoru. Jak zawsze odwróciłam się, bo fascynowały mnie te wyścigówki. Zobaczyłam znajomą twarz na maszynie i od razu powiedziałam tylko: o nie!
Zanim nie pojawił się obok mnie...
- Wsiadaj! - mruknął.
- A co jeśli nie chcę? - szłam po woli dalej, a on odpychał się nogami o asfalt.
- Masz wsiąść i nie kłóć się kurwa ze mną! - warknął i popatrzył na mnie poważnie. Już nie widziałam ironii na jego twarzy, tylko wymalowaną wściekłość. Był zaledwie chwilę od rozwalenia czegokolwiek co spotka na swojej drodze.
Posłusznie wsiadłam na motor, po czym po chwili wzięłam podany mi kask i założyłam. Objęłam faceta swoimi rękami, gdzie poczułam, jak pod moim dotykiem rozluźniają się jego mięśnie. Czułam, jak jego skóra zaczynała lekko drgać na mój dotyk, ale mocniej zacisnął szczękę i dodał gazu. Zajechał pod jakiś wielki dom, który w ogóle nie widziałam nigdy na oczy.
- Wiesz, że tutaj nie mieszkam prawda? - powiedziałam, kiedy zsiadłam z motoru i patrzyłam się na chłopaka, który stał do mnie plecami.
- Wiem gdzie mieszkasz, ale nie mam ochoty jechać tam. Mam dość twojego braciszka. - mruknął i złapał mnie za rękę. Pociągnął do środka i ściągnął buty, a ja z nim. Dalej prowadził mnie na górę i dopiero wtedy puścił moją dłoń. Ciepłą, dużą dłoń.
- Niestety, nie mam długich podkoszulek. - popatrzył na mnie kolejny raz z ironią i rzucił we mnie jedną z jego koszulek, które zawsze opinały jego umięśnione ciało. Rzucił mi jakieś jego bokserki i zaśmiał się.
- Będziesz pięknie w tym wyglądała. - puścił mi oczko i przed tym jak wyszedł z pokoju, wskazał mi łazienkę. Skierowałam się tam i umyłam się jego męskimi żelami, które tak bosko pachniały. Szybko skończyłam się myć i przebierać. Wyszłam z łazienki w pełni sił. Czułam, jakby wszystko ze mnie spłynęło.
W pokoju czekał na mnie zniecierpliwiony chłopak, który obojętnie wpatrywał się w ekran komórki. W tym momencie szybko ją zablokował, bo móc sobie mnie pooglądać.
- Wyglądasz o niebo lepiej, niż sobie ciebie wyobrażałem. - puścił mi oczko i się wyszczerzył, po czym wstał z łóżka  - No to dobranoc.
- Jak to dobranoc? - zapytałam kompletnie zdezorientowana, na co się zaśmiał.
- Ty śpisz tutaj, a ja śpię na dole. Jeśli czegoś będziesz potrzebowała, to lepiej mnie nie budź, tylko szukaj. - mruknął odchodnie i zamknął drzwi.
Zaczęłam rozglądać się po pokoju. Grafitowe ściany i ciemne meble. Światło księżyca oświetlał pokój, więc wszystko widziałam dokładnie. Łóżko było bardzo duże, zmieściło by się tam mniej więcej cztery osoby. Więc dlaczego Jace, chciał spać na dole? Przekręciłam głową z niezadowolenia i weszłam do ciepłego łóżka. Pachniało nim, perfumami, żelem i szamponem. Co dziwne, byłam tym niezmiernie zadowolona. Szybko zasnęłam.
Strzały i wyzwiska, przekleństwa w śnie nie pozwalały mi spokojnie spać. Już zaraz obudziłam się z krzykiem, a chłopak szybko pojawił się obok mnie. Był bez koszulki, a jego twarz wyrażała tak samo zaniepokojenie jak i zdenerwowanie. Odkrył kołdrę i położył się obok mnie. Przykleiłam się do jego nagiego torsu. Był ciepły, wręcz gorący. Zaczęłam na uspokojenie rysować kółeczka na jego płaskim brzuchu.
- Lepiej idź spać. - wymruczał zza zamkniętych powiek. Obejmował mnie ciasno i przyciskał do siebie. Jakby chciał wszystkie złe wspomnienia i sny przekazać ze mnie do niego.
- Nie mogę zasnąć. - mruknęłam. Dalej robiłam swoje poprzednie zajęcie, lecz po chwili usłyszałam jak zasypia więc przycisnęłam swoje ucho do jego serca i usnęłam.

- Ale ma zajebistą laskę. - powiedział, ktoś kiedy rano zaczął mnie budzić. Chyba...
- Cicho siedź. Nie zapominaj, że jest siostrą naszego wroga. - odezwał się jeszcze inny głos.
- No ale, sam zobacz. Słodka, niewinna. Nasz szefunio to ma gust. Ciekawe czy od razu do łóżka poszli. - obruszyłam się niewygodnie słysząc to. Nienawidziłam takiego idiotycznego jędzolenia.
- Bo ich obudzisz, imbecylu. - warknął ten sam głos który parę chwil temu wypowiadał się, po czym po chwili usłyszałam głośny plask. W końcu otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą dwóch chłopaków, lecz nie mogłam wstać bo zostałam mocno objęta Jace'owymi ramionami.
- No i obudziłeś, głupolu. - warknął jakiś brunet i puścił złowrogi wzrok swojemu koledze.
- No nie chciałem! Pamiętaj, że ona jest z innego gangu! - warknął ten drugi.
- Czekaj, czekaj. Powiedziałeś "gangu"? - oprzytomniałam i spojrzałam na nich.
- Mówiłem wam, że nic nie wie! A wy musieliście na głos! Wynocha z mojego pokoju! - dopiero teraz Jace otworzył oczy i wkurzony rzucił w nich wielką poduszką.
- Chodź jeszcze poleżymy.
- Ale co oni mieli na myśli? O co chodzi? Nikt nie chce mi nic powiedzieć! - fuknęłam wkurzona i spojrzałam na niego z prawdziwą wściekłością w oczach. Wzruszył ramionami i walnął się na łóżko.
- Najpierw się połóż. - klepnął miejsce obok, gdzie leżałam wcześniej. Posłusznie, wkurzona, spełniłam jego zachciankę i pozwoliłam sobie znów się w niego przytulić.
- Wiesz, że już się całowaliśmy ale nie byliśmy na randce? - zapytał z wesołością w głosie. Przewróciłam oczami, ale i tak uśmiechnęłam się.
- Dobra, koniec zabawy. - mruknął i zamknął oczy. - Są różne gangi, to wiesz. Jednym z nich wielu jestem ja i twój brat. Od zawsze staliśmy po swoich przeciwnych stronach. Kiedyś się kolegowaliśmy. Po czym pokłóciliśmy się o jakieś gówna i straciliśmy kontakt. Później coraz częściej na siebie wpadaliśmy i zawsze nam w oko wpadała ta sama dziewczyna., Na całe szczęście, że twój brat nie może mieć ciebie na wyłączność. Tylko jako brat... Zaczyna mi się ta zabawa podobać. - zaśmiał się i popatrzył się na mnie tymi swoimi nieziemskimi oczami. Jedno niebieskie, a drugie brązowe. Można było się w nie wieki oglądać.
- Więc jestem tylko tutaj, bo jestem waszą zabawką? - mruknęłam bawiąc się rąbkiem jego koszulki.
- Nie, bo mi się spodobałaś. Chociaż na początku miałem takie intencje, ale nie spodziewałem się takiego obrotu spraw. - mruknął i zamknął oczy, a ja się zarumieniałam. Chociaż jeden człowiek był ze mną w jakimś procencie szczery.

1 komentarz:

  1. WOW! Ja jak zwykle do tyłu ze wszystkim XD Wybacz. Rozdział jest superaaaaaśny! Nie mogę się doczekać, aby dowiedzieć się więcej. Może zdradzisz jakiś wątek? ^-^ Kocham i ściskam :*

    OdpowiedzUsuń